487Wiara katolicka w odniesieniu do Maryi opiera się na wierze w Chrystusa, a to, czego naucza ona o Maryi, wyjaśnia z kolei wiarę w Chrystusa. Przeznaczenie Maryi. 488"Zesłał Bóg Syna swego" (Ga 4, 4), lecz by "utworzyć Mu ciało" 118, chciał wolnej współpracy stworzenia. W tym celu Bóg odwiecznie wybrał na Matkę swego Syna
Jednocześnie pojawiła się druga Bestia - Fałszywy Prorok, który mamił ludzi, a wszyscy którzy mu uwierzyli zostaną potępieni. Po latach panowania bestii nadejdzie dzień, w którym z nieba zstąpi na ziemię człowiek z ostrym sierpem w dłoni i gwiaździstym wieńcem na głowie, który dokona makabrycznych "krwawych żniw".
Odpowiedź. Pomysł o drugiej szansie na zbawienie jest dość kuszący, niemniej jednak Biblia w jasny sposób naucza, że wraz ze śmiercią kończą się wszystkie możliwości związane z podjęciem decyzji. Hebrajczyków 9.27 mówi nam, że po śmierci czeka nas sąd. Zatem, tak długo jak jakaś osoba żyje, może skorzystać z drugiej
Możliwość udziału w referendach i petycjach. Według fragmentów można wyciągnąć następujący wniosek. Mianowicie, zapiski w konstytucji NRD dają większe prawa obywatelskie i swobody niż ustawa zasadnicza RFN. Jednakże w praktyce działalność publiczna i polityczna bez represji ze strony władzy miała miejsce w RFN.
Litanię do Przenajdroższej Krwi Chrystusa na całym świecie rozpowszechnili Misjonarze Krwi Chrystusa w XIX i XX wieku. – Nie znalazła ona może takiego rezonansu w świadomości popularnej, ale ciągle jest do odkrycia – powiedział ks. prof. Jan Machniak z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu. Opublikowano: 2016-03-26 21:25:21+01:00 · aktualizacja: 2016-03-26 22:15:14+01:00 Dział: Kościół Kościół opublikowano: 2016-03-26 21:25:21+01:00 aktualizacja: 2016-03-26 22:15:14+01:00 PAP/EPA Chrystus zmartwychwstał! Otwórzmy się na nadzieję i wyruszmy w drogę. Niech pamięć o Jego dziełach i Jego Słowach będzie jaśniejącą gwiazdą, kierującą naszymi krokami w zaufaniu do Paschy, która nie będzie miała końca -– powiedział Franciszek podczas liturgii Wigilii Paschalnej w bazylice watykańskiej. Papież wezwał: Oby Pan uwolnił nas od tej pułapki bycia chrześcijanami bez nadziei, żyjącymi tak jakby Pan nie zmartwychwstał, a nasze problemy stanowiły centrum życia. W swojej homilii Ojciec Święty zauważył, że zarówno Piotr jak i kobiety, które rano podążyły do grobu, by namaścić ciało Jezusa wonnościami przeżywali wątpliwości, wstyd czy przerażenie. Nie pozostali jednak w miejscu, ale wstali i wyruszyli w drogę, czyniąc miejsce dla nadziei. Również my, podobnie jak Piotr i kobiety, nie możemy odnaleźć życia pozostając smutni i bez nadziei. Nie trwajmy uwięzionymi w sobie, ale otwórzmy dla Pana nasze zapieczętowane groby, aby wszedł Jezus i obdarzył nas życiem; zanieśmy do Niego kamienie uraz i głazy przeszłości, ciężkie skały słabości i upadków. On chce przyjść i wziąć nas za rękę, aby nas wyrwać z lęku. Ale pierwszym kamieniem, jaki trzeba odsunąć tej nocy jest brak nadziei, zamykający nas w sobie samych — powiedział Franciszek. W obliczu rozlicznych problemów, które będą zawsze papież zachęcił, aby nie pozwolić, żeby ciemności i lęki przyciągały wzrok duszy i zawładnęły sercem, „ale głośmy Pana «nie ma Go tutaj; zmartwychwstał»; On jest naszą największą radością, jest zawsze obok nas i nigdy nas nie zawiedzie – podkreślił papież. Jednocześnie wskazał, że nadzieja chrześcijańska nie jest zwykłym optymizmem, ani też postawą psychologiczną czy życzliwą zachętą, by dodać sobie odwagi. Nadzieja chrześcijańska jest darem, jakim obdarza nas Bóg, jeśli wyjdziemy z naszych ograniczeń i otworzymy się na Niego — zaznaczył Franciszek. Dodał: Dzisiaj jest święto naszej nadziei, celebracja tej pewności: nikt i nic nie może nas nigdy odłączyć od Jego miłości. Ojciec Święty podkreślił, że świat potrzebuje dziś światła Chrystusa Zmartwychwstałego, a do jego niesienia wezwani są chrześcijanie, jako słudzy nadziei. Mają to czynić swoim życiem i przez miłość. Tę nadzieję można posilać upamiętniając dzieła Boga. Nie zapominajmy Jego Słowa i Jego dzieł, w przeciwnym razie utracimy nadzieję. Przypominajmy sobie natomiast Pana, Jego dobroć i Jego słowa życia, które nas poruszyły. Przypomnijmy je i przyswójmy je sobie, aby być «stróżami poranka», potrafiącymi dostrzec znaki Zmartwychwstałego — zachęcił Franciszek. Chrystus zmartwychwstał! Otwórzmy się na nadzieję i wyruszmy w drogę. Niech pamięć o Jego dziełach i Jego Słowach będzie jaśniejącą gwiazdą, kierującą naszymi krokami w zaufaniu do Paschy, która nie będzie miała końca — zakończył swoją homilię papież. Publikujemy tekst papieskiej homilii: „Piotr pobiegł do grobu” (Łk 24,12). Jakie myśli mogły poruszać umysłem i sercem Piotra podczas tego biegu? Ewangelia mówi nam, że jedenastu, w tym Piotr nie uwierzyli świadectwu kobiet, ich orędziu paschalnemu. Istotnie, „słowa te wydały im się czczą gadaniną” (w. 11). W sercu Piotra były zatem wątpliwości, którym towarzyszyło wiele myśli negatywnych: smutek po śmierci umiłowanego Mistrza i zawód z powodu zaparcia się Go trzykrotnie w czasie Męki. Pojawia się jednak szczegół, który zaznacza jego przełom: Piotr, po wysłuchaniu kobiet i nie uwierzywszy im, jednakże „wybrał się” (w. 12). Nie został siedząc i myśląc, nie pozostał zamknięty w domu, jak inni. Nie dał się uwięzić w pułapce przez mroczną atmosferę tamtych dni, ani też przytłoczyć swoimi wątpliwościami; nie dał się pochłonąć wyrzutami sumienia, lękiem i nieustannymi plotkami, które prowadzą donikąd. Poszukiwał Jezusa, a nie samego siebie. Wolał drogę spotkania i zaufania. Tak jak był powstał i pobiegł do grobu, skąd później powrócił „dziwiąc się temu, co się stało” (w. 12). To był początek zmartwychwstania Piotra, zmartwychwstania jego serca. Nie popadając w smutek i ciemności, uczynił miejsce dla głosu nadziei: pozwolił aby światło Boga weszło w jego serce, nie przytłumiając go. Również kobiety, które wyszły wcześnie rano, aby wypełnić dzieło miłosierdzia, aby zanieść do grobu wonności, przeżywały to samo doświadczenie. Były „przestraszone i pochyliły twarze ku ziemi”, ale były wstrząśnięte słysząc słowa anioła: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?” (w. 5). Również my, podobnie jak Piotr i kobiety, nie możemy odnaleźć życia pozostając smutni i bez nadziei. Nie trwajmy uwięzionymi w sobie, ale otwórzmy dla Pana nasze zapieczętowane groby, aby wszedł Jezus i obdarzył nas życiem; zanieśmy do Niego kamienie uraz i głazy przeszłości, ciężkie skały słabości i upadków. On chce przyjść i wziąć nas za rękę, aby nas wyrwać z lęku. Ale pierwszym kamieniem, jaki trzeba odsunąć tej nocy jest brak nadziei, zamykający nas w sobie samych. Oby Pan uwolnił nas od tej pułapki bycia chrześcijanami bez nadziei, żyjącymi tak jakby Pan nie zmartwychwstał, a nasze problemy stanowiły centrum życia. Widzimy i nieustannie będziemy widzieli problemy wokół nas i w nas samych. Będą one zawsze, ale tej nocy trzeba rozjaśnić takie problemy światłem Zmartwychwstałego, w pewnym sensie je „ewangelizując”. Nie pozwólmy, aby ciemności i lęki przyciągały wzrok duszy i zawładnęły sercem, ale głośmy Pana „nie ma Go tutaj; zmartwychwstał” (w. 6); On jest naszą największą radością, jest zawsze obok nas i nigdy nas nie zawiedzie. To jest fundament nadziei, która nie jest zwykłym optymizmem, ani też postawą psychologiczną czy życzliwą zachętą, by dodać sobie odwagi. Nadzieja chrześcijańska jest darem, jakim obdarza nas Bóg, jeśli wyjdziemy z naszych ograniczeń i otworzymy się na Niego. Ta nadzieja jesz niezawodna ponieważ Duch Święty został rozlany w naszych sercach (por. Rz 5,5). Pocieszyciel nie sprawia, że wszystko ładnie wygląda, nie eliminuje zła za pomocą magicznej różdżki, ale wzbudza prawdziwą siłę życia, która nie jest brakiem problemów, ale pewnością, że jesteśmy kochani i zawsze otrzymujemy przebaczenie od Chrystusa, który dla nas zwyciężył grzech, śmierć i lęk. Dzisiaj jest święto naszej nadziei, celebracja tej pewności: nikt i nic nie może nas nigdy odłączyć od Jego miłości (por. Rz 8,39). Pan żyje i chce, aby Go szukać między żywymi. Po spotkaniu z Nim, każdy z nich został posłany, aby zanieść orędzie wielkanocne, aby wzbudzić i wskrzesić nadzieję w sercach obciążonych smutkiem, w którym trudno znaleźć światło życia. Tak bardzo dziś potrzeba tego światła. Nie powinniśmy jednak nieść samych siebie, ale jako radośni słudzy nadziei głosić Zmartwychwstałego swoim życiem i przez miłość; w przeciwnym razie będziemy międzynarodową strukturą z dużą liczbą zwolenników i dobrych reguł, ale niezdolną, by obdarzyć nadzieją, której spragniony jest świat. Jak możemy posilać naszą nadzieję? Liturgia tej nocy daje nam dobrą radą. Uczy nas upamiętniania dzieł Boga. Rzeczywiście czytania mówiły nam o Jego wierności, dziejach Jego miłości wobec nas. Żywe Słowo Boga jest zdolne, by nas włączyć w tę historię miłości, posilając nadzieję i ożywiając radość. Przypomina o tym również usłyszana przez nas Ewangelia: aniołowi, aby obudzić w kobietach nadzieję mówią: „Przypomnijcie sobie, jak [Jezus] wam mówił” (w. 6). Nie zapominajmy Jego Słowa i Jego dzieł, w przeciwnym razie utracimy nadzieję. Przypominajmy sobie natomiast Pana, Jego dobroć i Jego słowa życia, które nas poruszyły. Przypomnijmy je i przyswójmy je sobie, aby być „stróżami poranka”, potrafiącymi dostrzec znaki Zmartwychwstałego. Drodzy Bracia i Siostry, Chrystus zmartwychwstał! Otwórzmy się na nadzieję i wyruszmy w drogę. Niech pamięć o Jego dziełach i Jego Słowach będzie jaśniejącą gwiazdą, kierującą naszymi krokami w zaufaniu do Paschy, która nie będzie miała końca. lw, KAI Publikacja dostępna na stronie:
„Jako posłańcy dobrej nowiny bądźcie gotowi, by dać słowo nadziei Kościołowi, waszej ojczyźnie, światu” – wezwał Franciszek młodzież Mjanmy podczas Mszy św. katedrze Najświętszej Marii Panny w Rangunie. Zachęcił młodych by nieśli dobrą nowinę tym, którzy cierpią i potrzebują modlitw i solidarności, ale także pasji na rzecz praw człowieka, sprawiedliwości i rozwoju tego, czym obdarza Jezus: miłości i pokoju”. Jako „życzliwy ojciec i dziadek” papież zaapelował: „Nie bójcie się czynić rabanu, zadawać pytań, które zmuszają ludzi do myślenia! Wezwał młodzież by „krzyczała swoim życiem i sercem” i była „znakiem nadziei dla zniechęconych, chorych, obcokrajowców i tekst papieskiej modlitwy:Gdy moja wizyta w waszym pięknym kraju dobiega końca, przyłączam się do was, dziękując Bogu za wiele łask, jakie otrzymaliśmy w tych dniach. Patrząc na was, młodych z Mjanmy i na tych wszystkich, którzy śledzą nas spoza tej katedry, chciałbym podzielić się z wami rozbrzmiewającą we mnie pewną frazą z dzisiejszego pierwszego czytania. Zaczerpnięta z proroka Izajasza, została podjęta przez Świętego Pawła w jego liście do młodej wspólnoty chrześcijańskiej Rzymu. Posłuchajmy raz jeszcze tych słów: „Jakże piękne są stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!” (por. Rz 10,15; Iz 52, 7).Droga młodzieży Mjanmy, po wysłuchaniu waszych głosów i usłyszawszy, jak dzisiaj śpiewacie, chciałbym zastosować te słowa do was. Tak, jesteście „miłym dźwiękiem”, i czymś wspaniałym oraz dodającym otuchy jest spojrzenie na was, ponieważ przekazujecie nam „dobrą nowinę”, dobrą nowinę waszej młodości, waszej wiary i entuzjazmu. Oczywiście, jesteście dobrą nowiną, ponieważ jesteście konkretnymi znakami wiary Kościoła Jezusa Chrystusa, przynoszącej nam radość i nadzieję, które nigdy się nie zastanawiają się, jak można mówić o dobrych nowinach, gdy wielu wokół nas cierpi. Gdzie są dobre nowiny, gdy tyle niesprawiedliwości, ubóstwa i nędzy rzuca cień na nas i na nasz świat? Chciałbym jednak, aby z tego miejsca wyszło bardzo jasne przesłanie. Chciałbym, aby ludzie wiedzieli, że wy, młodzi mężczyźni i kobiety z Mjamny nie boicie się wierzyć w dobrą nowinę Bożego miłosierdzia, ponieważ ma ono imię i twarz: Jezusa Chrystusa. Jako posłańcy tej dobrej nowiny bądźcie gotowi, by dać słowo nadziei Kościołowi, waszej ojczyźnie, światu. Bądźcie gotowi zanieść dobrą nowinę braciom i siostrom, którzy cierpią i potrzebują waszych modlitw i solidarności, ale także waszej pasji na rzecz praw człowieka, sprawiedliwości i rozwoju tego, czym obdarza Jezus: miłości i chciałbym również postawić wam wyzwanie. Czy uważnie słuchaliście pierwszego czytania? Tam św. Paweł powtarza trzy razy słowo „bez”. Jest to małe słowo, które jednak pobudza nas do myślenia o naszym miejscu w planie Boga. Paweł stawia bowiem trzy pytania, które chciałbym skierować do każdego z was osobiście. Pierwsze: „Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli?” Drugie: „Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił?” Trzecie: „Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani?” (Rz 10 14-15).Bardzo bym się cieszył, gdybyście wszyscy głęboko zastanowili się nad tymi trzema pytaniami. Ale nie lękajcie się! Jako życzliwy Ojciec (może lepiej byłoby powiedzieć, dziadek!), nie chcę, żebyście musieli sobie radzić sami z tymi pytaniami. Pozwólcie, abym przekazał wam kilka myśli, które mogą was poprowadzić drogą wiary i pomóc rozpoznać, czego chce od was pytanie Świętego Pawła brzmi: „Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli?”. Nasz świat pełen jest wielu hałasów i zakłóceń, które mogą przytłumić głos Boga. Aby inni byli wezwani i usłyszeli, jak On mówi oraz w Niego uwierzyli, muszą Go znaleźć w osobach, które byłyby autentyczne, osobach umiejących słuchać. Z pewnością tym właśnie chcecie być. Ale tylko Pan może wam pomóc być autentycznymi. Dlatego rozmawiajcie z Nim na modlitwie. Uczcie się słuchać Jego głosu, mówiąc do Niego spokojnie, z głębi waszego rozmawiajcie także ze świętymi, naszymi przyjaciółmi w niebie, którzy mogą nas zainspirować. Jak święty Andrzej, którego święto dziś obchodzimy. Był prostym rybakiem, a stał się wielkim męczennikiem, świadkiem miłości Jezusa. Ale zanim stał się męczennikiem, popełnił swoje błędy i musiał być cierpliwym, aby stopniowo uczyć się, jak być prawdziwym uczniem Chrystusa. Również wy nie bójcie się uczyć na swoich błędach! Niech święci poprowadzą was do Jezusa, ucząc was, abyście złożyli swoje życie w Jego ręce. Wiecie, że Jezus jest pełen miłosierdzia. Dzielcie zatem z Nim wszystko, co macie w sercu: lęki i zmartwienia, marzenia i nadzieje. Pielęgnujcie wasze życie wewnętrzne, jak czynilibyście z ogrodem lub polem. Wymaga to czasu, wymaga cierpliwości. Ale tak, jak rolnik umie oczekiwać na wzrost żniwa, podobnie jeśli będziecie umieli być cierpliwi, Pan da wam, że przyniesiecie owoc obfity, owoc, który będziecie później mogli dzielić z pytanie Pawła brzmi: „Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił?”. Oto wielkie zadanie powierzone przede wszystkim młodym: bycie „ uczniami-misjonarzami”, posłańcami dobrej nowiny Jezusa, szczególnie dla waszych rówieśników i przyjaciół. Nie bójcie się czynić rabanu, zadawać pytań, które zmuszają ludzi do myślenia! I nie bójcie się, jeśli czasami dostrzeżecie, że jest was niewielu, rozproszeni tu i tam. Ewangelia zawsze wyrasta z małych korzeni. Dlatego zróbcie trochę hałasu! Chciałbym was prosić, abyście krzyczeli, ale nie, nie waszym głosem, chciałbym, abyście krzyczeli waszym życiem, waszym sercem, abyście byli znakiem nadziei dla tych, którzy są zniechęceni, wyciągniętą ręką ku osobie chorej, przyjaznym uśmiechem dla obcokrajowca , troskliwym wsparciem dla pytanie Pawła brzmi: „Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani?”. Na zakończenie Mszy św. zostaniemy wszyscy posłani, by podjąć otrzymane dary i dzielić się nimi z innymi osobami. Może to być trochę zniechęcające, ponieważ nie zawsze wiemy, gdzie Jezus może nas posłać. Ale On nigdy nas nie posyła nie idąc równocześnie u naszego boku i zawsze trochę przed nami, aby nas wprowadzić do nowych i wspaniałych części swego jaki sposób Pan posyła św. Andrzeja i jego brata Szymona Piotra w dzisiejszej ewangelii? Mówi im „Pójdźcie za Mną!” (Mt 4, 19). Oto, co znaczy być posłanym: iść za Chrystusem, nie rzucać się naprzód o własnych siłach! Pan zaprosi niektórych z was, abyście poszli za nim jako kapłani i stali się w ten sposób „rybakami ludzi”. Innych powoła, by stali się osobami konsekrowanymi. A jeszcze innych powoła do życia małżeńskiego, aby byli kochającymi ojcami i matkami. Bez względu na to, jakie będzie wasze powołanie, zachęcam was: bądźcie odważni, bądźcie szczodrzy, a przede wszystkim bądźcie radośni!Tutaj, w tej pięknej katedrze poświęconej Niepokalanemu Poczęciu, zachęcam was do spojrzenia na Maryję. Kiedy odpowiedziała „tak” na zwiastowanie anioła, była młoda, podobnie jak wy. Ale miała odwagę, aby zaufać dobrej nowinie, którą usłyszała i przełożyć ją na życie wiernego poświęcenia się swojemu powołaniu, całkowitego daru z siebie i całkowitego powierzenia się miłującej opiece Boga. Obyście jak Maryja, wszyscy byli łagodni, ale mężni w niesieniu Jezusa i Jego miłości do innych!Drogi Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Enzo Bianchi Inne życie ISBN: 978-83-60703-54-0 wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007 5 „Chrystus cierpiał za was i zostawił wam wzór” 1 P 2, 21-25 Umieszczenie tego hymnu chrystologicznego w centrum części parenetycznej przypomina nam prawdę centralną, zbyt często zapominaną, a dotyczącą życia chrześcijańskiego: jeśli nie mamy fundamentu, jakim jest znajomość nauki Chrystusa, nie możemy zachowywać się po chrześcijańsku, w tzw. sposób „moralny”! Idąc dalej: w takiej sytuacji chodzi o znajomość polegającą na poznaniu cierpień Chrystusa związanych z hańbą krzyża, co dzięki wierze może mieć znaczenie zbawcze. To tu znajdujemy wzorzec postać życia chrześcijańskiego, ewangeliczne niestosowanie przemocy: Chrystus cierpiał niesprawiedliwie i każdy chrześcijanin cierpiący niesprawiedliwie może się z Nim utożsamiać! 21 Do tego bowiem zostaliście powołani, ponieważ Chrystus także cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście szli za Nim Jego śladami: 22 On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było oszustwa (Iz 53, 9); 23 znieważony nie odpowiadał zniewagą, cierpiąc, nie groził, ale powierzał się temu, który sądzi sprawiedliwie; 24 On sam poniósł nasze grzechy (Iz 53, 4. 12) w swoim ciele na drzewo krzyża, abyśmy umarli dla grzechu a żyli dla sprawiedliwości; 25 Jego rany was uleczyły (Iz 53, 5). Błądziliście bowiem jak owce (Iz 53, 6), Ale teraz powróciliście do pasterza i biskupa dusz waszych. Męka Chrystusa wzorem dla prześladowanych chrześcijan Piotr umieszcza tu kontemplowanie Chrystusa, „sługi JHWH”, 'eved Adonaj, Tego, który „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2, 7), uważając ją za prawdziwy fundament posłuszeństwa chrześcijan. W sercu Piotrowej parenezy stwierdzamy, że Chrystus ukazał wzór, a chrześcijanie, będąc ofiarami prześladowań, mogą i powinni brać z Niego przykład; On pierwszy stał się ofiarą władców tego świata. Wyrażając to inaczej: od chrześcijan wymaga się, by stanęli wśród ofiar, godząc się z cierpieniem i cierpliwie czekając, aby w ten sposób utożsamić się z Chrystusem, barankiem ofiarnym, który podczas swego ziemskiego życia okazywał się sługą wszystkich. W historii nie można pozostać neutralnym: albo jest się ofiarą, albo prześladowcą, tertium non datur! Dlatego chrześcijanom potrzebne jest to upodobnienie do ich Pana, który znalazł się po stronie ofiar: On doświadczył cierpienia, został skazany i ukrzyżowany, zaliczony do złoczyńców, znosił nienawiść, jaką tylko może żywić władza polityczna i religijna wobec człowieka, nad którym króluje jedynie Bóg. To ludzka necessitas wpisana w historię: ubogi, sprawiedliwy przeszkadza, winien być usunięty, ponieważ jest zawadą dla logiki i działań ludzi niegodziwych. Jego życie, znajdujące się pod znakiem synostwa i zależności od Boga, jest dla nich potępieniem, nieznośną obecnością (w związku z tym należałoby przeczytać stwierdzenia z Mdr 2, 10-20). W tym miejscu listu pojawia się wielki hymn do Chrystusa, sługi cierpiącego. To bardzo piękny tekst, wzorowy ze względu na swoją starotestamentalną hermeneutykę, jak też realistyczną parenezę skierowaną do chrześcijan. Godne uwagi jest jego znaczenie chrystologiczne; i należy podkreślić, że jest to chrystologia nosząca cechy refleksji starożytnej, nacechowanej mocnym wpływem judaistycznym: obrazy Chrystusa jako „sługi” (por. Dz 3, 4, i „sprawiedliwego” (por. Łk 23, 47; Dz 3, 14; 7, 52) przywołują Stary Testament, zwłaszcza tzw. czwartą pieśń o Słudze Pańskim (Iz 52, 13—53, 12 ), w której Piotr — czy autor hymnu włączonego później przez Piotra do jego listu — znajduje inspirację, cytując z niej nawet wprost pewne stwierdzenia. W tym hymnie można także dostrzec pewne znamię Piotrowe, co widać w związkach z mowami apostoła zawartymi w Dziejach (por. Dz 1, 16-22; 2, 14-41; 3, 11-26; 10, 34-43; 11, 1-18; 15, 6-12). Zanim zaczniemy bliższą analizę 1 P 2, 21-25, najpierw jeszcze uwaga o charakterze literackim. Tekst został zbudowany na wzór figury retorycznej zwanej chiazmem, polegającej na przestawieniu kolejności składników gramatycznych sąsiednich zdań: a) Chrystus cierpiał za was (w. 21) b1) Chrystus poniósł grzechy (w. 24) b) Chrystus grzechu nie popełnił a1) Wy zostaliście uleczeni (w. 22) (w. 25) Widać, że między nimi został zamieszczony, a zatem podkreślony w. 23: „Chrystus znieważony nie odpowiadał zniewagą, cierpiąc, nie groził, ale powierzał się Temu, który sądzi sprawiedliwie”, czyli serce przekazu, stwierdzenie, które miało zapaść w umysły adresatów listu, by umocnić ich wiarę. Śladami Chrystusa Hymn poprzedza krótkie wprowadzenie (1 P 2, 21a) zawierające pytanie i ukazujące jego źródło, stanowiące zarazem klucz do lektury: do czego powołany jest chrześcijanin? Odpowiedzią Piotra jest: „Aby był jak Chrystus”, to znaczy przyjął Jego rysy; czyli mówiąc prościej: pierwszym zadaniem chrześcijanina jest żyć tak jak żył Jezus Chrystus i czynić aktualnym bycie sługą. W Chrystusie objawiły się i słowo, i wola Boga, ponieważ w Nim ukazuje się powołanie ucznia — skoro Chrystus objawił się jako „sługa JHWH”, również i on ma być sługą. Przyjmując tę rolę, chrześcijanin może się czuć prawdziwie wolny, ponieważ króluje nad nim jedynie Bóg! Jest to jednak wolność uzyskana za wysoką cenę: wolność chrześcijanina, paradoksalnie, jest tym większa, im bardziej jest on udręczony; Kościół ma wolność tym większą, im bardziej odczuwa sprzeciw, pozbawiany jest praw, ponieważ właśnie wtedy, bardziej niż kiedykolwiek, chrześcijanin i Kościół są obrazem 'eved Adonaj. Po tym incipicie przychodzi pierwsze stwierdzenie: „Chrystus cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście szli za Nim Jego śladami” (1 P 2, 21b). Piotr rozpoczyna hymn, podkreślając, że w nim znajduje się przeznaczenie cierpienia Chrystusa: „za was”, za ludzi. Należy zauważyć, że został tu zapisany jeden z najdawniejszych artykułów wiary wspólnoty chrześcijańskiej — „Chrystus umarł za nas, za nasze grzechy” (por. 1 Kor 15, 3) — a akcent spoczywa na wymiarze cierpienia wyróżniającego chrześcijan, do których list jest skierowany. Chrystus, poprzez swą uległość jako „sługa JHWH”, dał więc przykład, by chrześcijanie podążali Jego śladami. Chrystus jest zatem „wzorem” dla wszystkich wierzących i dla wyrażenia tej prawdy Piotr posługuje się obrazem bardzo bezpośrednim i konkretnym, używając ścisłego, szkolnego terminu hypogrammós, oznaczającego wzór pisma, ślad, który uczeń winien skopiować. W ten sam sposób Chrystus staje się wzorem, przykładem, który należy naśladować, paradygmatem, ponieważ w pewnym stopniu chrześcijanin pisze na nowo życie Chrystusa w swoim ciele i w ten sposób idzie za Nim Jego śladami. Nie jest to powtarzanie i naśladowanie poszczególnych aspektów Jego życia, ale przemierzenie całej drogi, którą wytyczył, pójście Jego śladami, za każdym razem w swoim życiu i poprzez nie, poprzez własne powołanie, z uwzględnieniem swojego miejsca w świecie. Oto, do czego powołany został chrześcijanin — do tego i niczego innego; powołanie to dotyczy wszystkich, bez wyjątku. Piotr naucza, że taki jest los ubogiego chrześcijanina, gdy idzie śladami ubogiego „sługi JHWH”, Chrystusa, co trafnie podkreśla użycie słowa (ep)akolouthéo, „iść za kimś, z tyłu”, typowego dla ewangelicznych opowieści o powołaniu (por. Mt 4, 19-22; 8, 19-22; 9, 9; Mk 1, 16-20; 2, 13-14; Łk 5, 9, 57-62; J 1, 43-44); nowością jest umiejętność rozróżnienia „pod inną postacią” (Mk 16, 12) śladów przejścia Chrystusa, kochając Go, mimo że się Go nie widzi (por. 1 P 1, 8)... Sam Jezus wielokrotnie ukazał się swoim uczniom jako sługa, pozostawiając im nawet paradygmatyczny czyn, jakim było obmycie nóg, czynność zwykle wykonywana przez niewolników „Wy nazywacie Mnie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13, 13- -15). W tym samym sensie należy przypomnieć słowa Jezusa przytoczone w Łk 22, 27, także tu w kontekście Ostatniej Wieczerzy: „Ja jestem pośród was jako ten, kto służy”. Znaczące jest to, że to Piotr tak mocno podkreśla tę służebną funkcję Chrystusa, to że jest On sługą, bo to przecież on sprzeciwił się Jezusowi w chwili obmywania nóg (por. J 13, i stanowczo buntował się, słysząc zapowiedzi męki Pana (por. Mk 8, 32-33 i par.). Piotr zrozumiał zapewne wreszcie słowa Nauczyciela: „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później” (J 13, 7), i to do tego stopnia, że uznał, iż rozumienie Chrystusa jako sługi jest zasadniczym elementem, który należy przekazać chrześcijanom. Tak, teraz do każdego ucznia Jezusa kierowane są słowa, które usłyszał sam Piotr: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze mną” (J 13, 8)! Chrystus, „sługa JHWH” W ww. 22-25 hymnu autor rozważa mękę Chrystusa w sposób bardziej bezpośredni i dokonuje tego, aktualizując przekaz Iz 52, 13—53, 12, jak pokazuje bezpośrednie cytowanie wersetów tej strony proroka, a jeszcze bardziej ogólnie cała gęsta siatka odniesień do niej. Jezus jest ukazany jako nieskazitelny „sługa JHWH”, który grzechu nie popełnił i w którego ustach nie było oszustwa, jako Baranek niemy (por. Iz 53, 7), który potrafił w ciszy znieść swą sprawę i przekazać ją w ręce Boga (por. Jr 11, 20). Stwierdzenia te zawierają wspomnienie męki Chrystusa, udokumentowanej zwłaszcza przez tradycję wspólnoty jerozolimskiej, którą odnajdujemy w Ewangelii Marka. Narracja historyczna i teksty zaczerpnięte z Pisma splatają się i przenikają tak mocno, że stanowią w oczach czytelnika bardzo intensywną medytację męki Chrystusa: w tym człowieku nie ma żadnej przemocy, żadnej chęci zemsty czy karania, ale jednocześnie nie ma w nim śladu rezygnacji czy porzucenia misji, jest pełna i ufna determinacja kogoś, kto oddaje swoje życie w ręce Ojca! Prawdopodobnie Jezus sam interpretował swój nieuchronny koniec w świetle czwartej Izajaszowej „pieśni o słudze”. Świadczy o tym fakt, że w Łk 22, 37 odnosi do siebie treść wyroczni z Iz 53, 12 jako głęboką hermeneutykę swej męki: „To, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców”. Zarazem wydaje się oczywiste, że dla pogodzenia się ze skandalem męki i śmierci Mesjasza także pierwotna wspólnota chrześcijańska odczuwała potrzebę odwołania się do postaci „sługi JHWH”. Podkreślam ten element, ponieważ sprawą zasadniczą wydaje mi się odzyskanie świadomości skandalu, jaki stanowiła gwałtowna i haniebna śmierć Mesjasza dla żydów współczesnych Jezusowi, do których należy zaliczyć także Jego uczniów, pierwszych chrześcijan. W sumie te wersy hymnu mówią o tym, że postać „sługi JHWH” stanowiła kryterium interpretacji męki Jezusa, a z drugiej strony o tym, że znalazła ona swe całkowite urzeczywistnienie w Jezusie. Dobrze ukazuje to także epizod z Filipem i etiopskim eunuchem, opowiedziany w Dz 8, 26-40: kiedy Etiopczyk prosi Filipa o wyjaśnienie fragmentu Pisma, który właśnie czytał, czyli Iz 53, 7-8, to odpowiedź ucznia jest egzegezą dokonaną w świetle wydarzenia Chrystusa. Ofiara zadośćuczynienia pośród zgorszenia krzyżem Jeśli w 1 P 2, 22-23 znajdujemy wspomnienie misterium męki Jezusa, to w 1 P 2, 24-25 uwaga przesuwa się na objawienie jej znaczenia: kondycja Jezusa jako kogoś, kto jest Christus patiens, ma wartość zbawczą, Jego cierpienie nabiera wartości ekspiacji. Wyrażenie „Chrystus poniósł nasze grzechy w swoim ciele” (1 P 2, 24), równoległe do „Chrystus cierpiał za was” (1 P 2, 21) uwydatnia sens śmierci Jezusa: Jego śmierć była ofiarą przebłagalną (por. Mt 26, 28: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”). Czasownik anaphéro, „nieść” (użyty już w 1 P 2, 5), związany jest z kultem i oznacza dokonywany przez kapłanów akt niesienia ofiary na ołtarz (por. Kpł 14, 20 Septuaginta) dla zgładzenia grzechów ludu (por. Hbr 7, 27; 9, 28). Jezus zaniósł na ołtarz swoje ciało jako ofiarę, ale wraz z nim grzechy ludzi, które wziął na siebie (por. Iz 53, 11-12). Dokonało się to pośród hańby „drewna” (xýlon); termin ten przywołuje przekleństwo z Pwt 21, 22-23: „Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie/drewnie, trup nie będzie wisiał na drzewie przez noc, lecz tegoż dnia musisz go pogrzebać, bo wiszący jest przeklęty przez Boga”. To Paweł podejmie ten temat w Ga 3, 13: „Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił — stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie (xýlon)”. Również apostoł Piotr w swych wystąpieniach używa terminu „drewno”, czyniąc aluzję do krzyża, gdy zwraca się do Sanhedrynu (por. Dz 5, 30), a następnie w mowie do Korneliusza (por. Dz 10, 39). Poprzez ten obraz pierwsze pokolenie chrześcijan próbowało zatem wyrazić nieznośny skandal krzyża (ten sam krzyż dla nas zredukował się już do symbolu religijnego!), jeszcze palącego w stwierdzeniu, jak to z 2 Kor 5, 21: „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu”. Znamienne jest stwierdzenie żyda, rabbiego Tryfona z początku II wieku:Wiemy, że Mesjasz musi cierpieć i być prowadzony jak owca (por. Iz 53, 7); ale że ma być ukrzyżowany i umrzeć w sposób tak haniebny i pełen wstydu śmiercią przeklętą przez Prawo, tego nawet nie potrafimy pojąć (Justyn, Dialog z Tryfonem 89, 2). Jeśli prawdą jest, że dzięki lekturze odczytanej przez pryzmat wiary dochodzi się do interpretacji śmierci Jezusa jako ofiary przebłagalnej, to pozostaje w tym samym stopniu prawdą, że zaznał On śmierci nieszczęśnika wskutek hańbiącej męki, w pełnym tego słowa znaczeniu antyofiary, jaką była mors turpissima crucis (Tacyt)! 1 P 2, 24 jest świadectwem pewnego etapu refleksji nad męką i śmiercią Jezusa, w której doszło do złączenia tych dwóch elementów: życia złożonego w ofierze („w swym ciele”) przebłagalnej, i hańbiąca męka („na drewnie”). Dlatego krzyż, drewno — symbol przekleństwa może stać się ołtarzem, miejscem, na które ofiara ma być zaprowadzona i przedstawiona Bogu przez kapłana. Chrystus jest wówczas nie tylko przykładem, wzorem, jak to głosi pierwsza część hymnu, ale przyczyną zbawienia (por. Hbr 5, 9), by ludzie nie żyli już dla grzechu, ale dla sprawiedliwości, czyli dla pełnienia woli Bożej. A w. 24 zamyka: „Jego rany was uleczyły”, cytat z Iz 53, 5, wyrażający uleczenie, które paradoksalnie, dzięki ranom Sługi, stało się udziałem ludzi. „Teraz powróciliście do pasterza i biskupa dusz waszych” Wraz z końcowym w. 25 w tekście pojawia się nuta zachęty i pocieszenia. Z powodu grzechu wszyscy byli błądzącymi owcami, zgodnie ze stwierdzeniem z Iz 53, 6, już przez Targum interpretowanym następująco: „każda z nich zeszła na swoją drogę”; wobec tego działanie Chrystusa polegało nie tylko na uleczeniu, ale także na zgromadzeniu rozproszonych ludzi. Obrazy z 1 P 2, 25 przywołują liczne fragmenty Starego i Nowego Testamentu. Tu chciałbym przypomnieć tylko dwa. W Za 13, 7-9 znajdujemy postać uderzonego pasterza i trzody, która po okresie rozproszenia i doświadczeń zostaje zgromadzona przez Boga i przywrócona Jego przymierzu. Ten sam obraz pojawi się w Mt 26, 31-32, gdzie Jezus przywołuje Za 13, 7 w związku ze swoją męką: „Jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce ze stada. Lecz gdy powstanę, udam się przed wami do Galilei”. Czwarta Ewangelia komentuje słowa Kajfasza o konieczności zastępczej śmierci Jezusa, stwierdzając, że celem tej śmierci jest: „rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno” (J 11, 52). Te same momenty przywołuje także nasz list, który interpretuje je następująco: zmartwychwstały Jezus jest Pasterzem gromadzącym owczarnię, właśnie dlatego, że wcześniej, w swej śmierci, był Barankiem (por. Ap 7, 17). Widoczna jest tu głęboka dynamika dotycząca osoby Chrystusa, a potem także wierzących, wyrażona w sposobie rozwinięcia tego hymnu chrystologicznego: na jego początku i w głównej części Jezus jest niemym Barankiem, ale przy końcu staje się Pasterzem, a chrześcijanie barankami, które wracają do Niego w miarę, jak w swym życiu stają się niemymi barankami z Iz 53. Jezus jest nie tylko Pasterzem, bo w końcu zostaje określony jako epískopos, dozorca-biskup dusz wierzących. Piotr z najwyższą pokorą, wskazując Chrystusa, stosuje tytuł oznaczający najwyższą funkcję kościelną, tytuł, który prawdopodobnie w tym okresie używany był już w tym sensie we wspólnocie chrześcijańskiej: to Chrystus, Pasterz jest jedynym biskupem dusz wierzących, a ta funkcja prawdziwie należy się tylko Jemu! A jeśli chrześcijanie rzeczywiście stają w Jego orszaku, to pośród ludzi będą wezwani do tego, by być sługami wszystkich, barankami pośród wilków (por. Mt 10, 16; Łk 10, 3), by doświadczyć, dzięki upodobnieniu się do niemego Baranka, opieki jedynego prawdziwego Pasterza i Biskupa ich dusz, „Najwyższego Pasterza” (1 P 5, 4), Jezusa Chrystusa. opr. aw/aw
Poseł PiS żąda zmian w języku polskim. Nie zgadniesz, o co chodzi Data utworzenia: 13 sierpnia 2019, 9:24. Wydawałoby się, że uwaga wszystkich partii politycznych skierowana jest obecnie głównie na obietnice i programy związane ze zbliżającymi się wielkimi krokami wyborami parlamentarnymi. Sporadycznie - na wybuchające co jakiś czas kryzysy. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Dolata udowodnił jednak właśnie, że zaskoczenia nadal są możliwe. Zobacz, co wymyślił. Zbigniew Dolata Foto: Damian Burzykowski / Poseł Prawa i Sprawiedliwości, Zbigniew Dolata zwrócił się do ministra kultury i dziedzictwa narodowego z interpelacją zatytułowaną: "w sprawie konieczności usunięcia jednego z ostatnich reliktów komunizmu funkcjonujących w przestrzeni publicznej". Sądzisz, że chodzi o kolejny pomnik lub nazwę ulicy? O nie, to coś o wiele większego. Poseł Dolata chce zmienić język, jakim się posługujemy. Nie chodzi jednak o wykluczenie słów nienawiści, a o... określenia "przed naszą erą" i "naszej ery". "Czy zostaną podjęte działania zmierzające do przywrócenia prawidłowej terminologii 'przed Chrystusem', 'po Chrystusie' lub 'Anno Domini' w opisach zbiorów muzealnych oraz wszelkich publikacjach?" – pyta polityk PiS od razu podkreślając, co uważa za prawidłowe. "Niestety dekomunizacja nie objęła niezwykle istotnej kwestii stosowania terminów "przed naszą erą" ( i "naszej ery" ( Ich wprowadzenie w czasach PRL było ważnym z punktu widzenia komunistów elementem sowietyzacji Polski" – czytamy w interpelacji nr 33096. "Ich zastąpienie właściwymi dla naszego kręgu kulturowego określeniami "przed Chrystusem" i "po Chrystusie" (lub „Anno Domini”) nie może być traktowane jako przejaw wzmocnienia wpływu religii na życie publiczne, ale jako wyraz szacunku dla tradycji, przejaw tożsamości kulturowej i konieczną zmianę przywracającą normalność w tej kwestii" – przekonuje poseł PiS. Przytacza też przykłady innych krajów, w których funkcjonuje odniesienie do "czasów chrystusowych": Ameryki Północnej i Południowej, Australii, Czech, Słowacji i Węgier. Zobacz także Całość interpelacji można przeczytać TUTAJ Najniższa emerytura w Polsce to 2 grosze, a najwyższa - aż 22,5 tys. zł! Matka 3 dzieci walczy z rakiem. Odmówili jej zasiłku, bo jest za mało chora /2 Zbigniew Dolata Grzegorz Krzyżewski / Fotonews Chodzi o określenia "przed naszą erą" i "naszej ery" /2 Zbigniew Dolata Damian Burzykowski / Zdaniem posła PiS jet to relikt komunizmu Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
"Młodzi tacy jak wy zwoływani byli na zgromadzenia, by uczyć się nienawidzić. Wysyłano ich, by walczyli jedni przeciw drugim. Różne świeckie mesjanizmy, które usiłowały zastąpić nadzieję chrześcijańską, okazały się potem prawdziwymi piekłami" - mówił papież-Polak. Równo 20 lat temu Jan Paweł II spotkał się z ponad dwoma milionami młodych ludzi z całego świata na polach Tor Vergata pod Rzymem. Nazwał ich „stróżami poranka”, zaapelował, aby powiedzieli „tak” Chrystusowi i nie dali się pochłonąć przeciętności. Te słowa papieża stały się programem dla całego pokolenia. „Widzę w was «stróżów poranka» o świcie tego trzeciego tysiąclecia. W pierwszej połowie gasnącego teraz wieku młodzi tacy jak wy zwoływani byli na zgromadzenia, by uczyć się nienawidzić. Wysyłano ich, by walczyli jedni przeciw drugim. Różne świeckie mesjanizmy, które usiłowały zastąpić nadzieję chrześcijańską, okazały się potem prawdziwymi piekłami. Dziś przybyliście tutaj, by potwierdzić, że w nowym stuleciu nie dacie się użyć jako narzędzia przemocy i zniszczenia. Bronić będziecie pokoju, płacąc za to własnym życiem, jeśli będzie trzeba. Nie pogodzicie się ze światem, w którym inne istoty ludzkie umierają z głodu, pozostają analfabetami, nie mają pracy. Będziecie bronić życia w każdej chwili jego ziemskiego rozwoju. Będziecie się starali ze wszystkich sił czynić tę ziemię coraz bardziej nadającą się do zamieszkiwania dla wszystkich”– mówił przed 20 laty św. Jan Paweł II. Jednym z uczestników tamtego spotkania był obecny przewodniczący włoskiego Forum Rodzin, mąż i ojciec pięciorga dzieci Gigi De Palo. „Mam u Jana Pawła II dług, którego nie potrafię spłacić inaczej, jak tylko swoim życiem” – powiedział papieskiej rozgłośni. „Bez wątpienia jesteśmy pokoleniem JPII. To, że dzisiaj jesteśmy ojcami i matkami, że mamy szczęśliwe życie, w dużej mierze zawdzięczamy jemu. Słuchałem wówczas Papieża na polach Tor Vergata razem z moją przyszłą żoną. Jego słowa były pewnego rodzaju programem na trzecie tysiąclecie, ale czuło się także, że są skierowane do każdego z osobna. Zrobiły na nas kolosalne wrażenie. Takich słów nie da się po prostu przemilczeć, trzeba się było jakoś do nich odnieść. Uderzające było zaufanie z jakim Jan Paweł II zwracał się do młodzieży. To nie były pouczenia mędrca, który mówił z góry do młodych i naiwnych, ale czułe słowa ojca, który pragnie szczęścia swoich dzieci. Ten sposób bycia Jana Pawła II wzbudzał wielki entuzjazm młodzieży. Tamte słowa wciąż trafnie opisują sytuację młodego człowieka, są niezmiennie aktualne“ – wyznał Radiu Watykańskiemu Gigi De Palo. Zobacz, jak wyglądało to spotkanie: Przeczytaj pełny tekst przemówienia: 1. Za kogo Mnie uważacie? (Mt 16, 15). Drodzy chłopcy i dziewczęta! Z ogromną radością spotykam się znowu z wami z okazji tego czuwania modlitewnego, podczas którego pragniemy wsłuchać się razem w słowa Chrystusa. Czujemy, że On jest wśród nas obecny. To On do nas mówi. «Wy za kogo Mnie uważacie?» Jezus zadaje to pytanie swoim uczniom pod Cezareą Filipową. Szymon Piotr odpowiada: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego» (Mt 16, 16). Nauczyciel kieruje wtedy do niego zaskakujące słowa: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, Synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie» (Mt 16, 17). Jakie jest znaczenie tego dialogu? Dlaczego Jezus chce usłyszeć, co ludzie o Nim sądzą? Dlaczego chce wiedzieć, co sądzą o Nim Jego uczniowie? Jezus pragnie, aby uczniowie uświadomili sobie to, co kryje się w ich umysłach i sercach, i by wyrazili swoje przekonanie. Równocześnie jednak wie, że to nie będzie tylko ich własny osąd, ale wyrażenie tego, co Bóg wlał w ich serca wraz z łaską wiary. To wydarzenie spod Cezarei Filipowej wprowadza nas niejako do «laboratorium wiary». Odsłania tajemnicę początku i dojrzewania wiary. Najpierw jest łaska objawienia: wewnętrzne, niewyrażalne udzielanie się Boga człowiekowi. Za nią idzie wezwanie do udzielenia odpowiedzi. W końcu jest odpowiedź człowieka, która odtąd będzie musiała nadawać sens i kształt całemu jego życiu. Oto czym jest wiara! Jest odpowiedzią człowieka rozumnego i wolnego na słowo Boga żywego. Pytania, które zadaje Chrystus, odpowiedzi, jakich udzielają apostołowie, a na końcu Szymon Piotr, stanowią poniekąd sprawdzian dojrzałości wiary tych, którzy są najbliżsi Chrystusowi. 2. Rozmowa pod Cezareą Filipową odbyła się w okresie przedpaschalnym, to znaczy przed męką i zmartwychwstaniem Chrystusa. Należałoby przywołać inne jeszcze wydarzenie, podczas którego Chrystus, już zmartwychwstały, sprawdził dojrzałość wiary swoich apostołów. Chodzi o spotkanie z apostołem Tomaszem. Był on jedynym nieobecnym, kiedy po zmartwychwstaniu Chrystus po raz pierwszy przyszedł do Wieczernika. Kiedy inni uczniowie powiedzieli mu, że widzieli Pana, nie chciał im wierzyć. Powiedział: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę» (J 20, 25). Po ośmiu dniach uczniowie znowu byli razem, a Tomasz z nimi. Jezus przyszedł przez zamknięte drzwi, pozdrowił apostołów słowami: «Pokój wam!» (J 20, 26), a zaraz potem zwrócił się do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!» (J 20, 27). A wówczas Tomasz odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!» (J 20, 28). Również jerozolimski Wieczernik był dla apostołów swego rodzaju «laboratorium wiary». Jednak to, co się tam wydarzyło z Tomaszem, sięga poniekąd dalej, poza to, co stało się pod Cezareą Filipową. W Wieczerniku stajemy wobec bardziej radykalnej dialektyki wiary i niedowiarstwa, a równocześnie wobec jeszcze głębszego wyznania prawdy o Chrystusie. Jakże trudno było uwierzyć, że znów żyje Ten, którego przed trzema dniami złożyli w grobie. Boski Nauczyciel wielokrotnie zapowiadał, że powstanie z martwych, i wiele razy dał dowody, że jest Panem życia. A jednak doświadczenie Jego śmierci było tak mocne, że wszyscy potrzebowali bezpośredniego spotkania z Nim, aby uwierzyć w Jego zmartwychwstanie: apostołowie w Wieczerniku, uczniowie w drodze do Emaus, pobożne niewiasty przy grobie... Potrzebował go także Tomasz. Kiedy jednak jego niedowiarstwo spotkało się z bezpośrednim doświadczeniem obecności Chrystusa, wątpiący apostoł wypowiedział słowa, w których wyraża się najgłębsza istota wiary: Jeżeli tak jest, jeżeli Ty naprawdę żyjesz, choć zostałeś zabity, znaczy to, że Ty jesteś «moim Panem i moim Bogiem». Przez to doświadczenie Tomasza «laboratorium wiary» wzbogaciło się o nowy element. Objawienie Boże, pytanie Chrystusa i odpowiedź człowieka zostały uzupełnione o osobiste spotkanie ucznia z żyjącym Chrystusem, ze Zmartwychwstałym. To spotkanie stało się początkiem nowej relacji między człowiekiem a Chrystusem, w której człowiek egzystencjalnie uznaje, że Chrystus jest Panem i Bogiem; nie tylko Panem i Bogiem świata i ludzkości, ale Panem i Bogiem mojego konkretnego ludzkiego istnienia. Kiedyś św. Paweł napisze: «Słowo to jest blisko ciebie, na twoich ustach i w sercu twoim. A jest to słowo wiary, którą głosimy. Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych — osiągniesz zbawienie» (Rz 10, 8-9). 3. W czytaniach dzisiejszej liturgii znajdujemy opis elementów składających się na to «laboratorium wiary», z którego apostołowie wyszli jako ludzie w pełni świadomi prawdy, jaką Bóg objawił w Jezusie Chrystusie — prawdy, która miała ukształtować ich życie osobiste i życie Kościoła na przestrzeni historii. Dzisiejsze rzymskie spotkanie, droga młodzieży, jest również swego rodzaju «laboratorium wiary» dla was, dzisiejszych uczniów — dla wyznawców Chrystusa na progu trzeciego tysiąclecia. Każdy z was może odnaleźć w samym sobie dialektykę pytań i odpowiedzi, jaką opisaliśmy wyżej. Każdy może przeżywać trudności w wierze i doświadczyć też pokusy niedowiarstwa. Równocześnie jednak może też doświadczyć stopniowego dojrzewania w sobie świadomości i pewności wiary. Wciąż bowiem w tym przedziwnym laboratorium ludzkiego ducha — czyli właśnie w «laboratorium wiary» — spotykają się z sobą Bóg i człowiek. Chrystus zmartwychwstały wciąż wchodzi do wieczernika naszego życia, pozwala każdemu doświadczyć swojej obecności i wyznać: Ty, o Chryste, jesteś «moim Panem i moim Bogiem». Każdy może przeżywać trudności w wierze i doświadczyć też pokusy niedowiarstwa. Chrystus powiedział do Tomasza: «Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli» (J 20, 29). Każdy człowiek ma w sobie coś z apostoła Tomasza. Doznaje pokusy i niedowiarstwa i stawia zasadnicze pytania: Czy to prawda, że Bóg istnieje? Czy to prawda, że świat został przez Niego stworzony? Czy to prawda, że Syn Boży stał się Człowiekiem, umarł i zmartwychwstał? Odpowiedź przychodzi wraz z doświadczeniem Jego obecności. Trzeba otworzyć oczy i serce na światło Ducha Świętego. Wtedy przemówią do każdego otwarte rany Chrystusa zmartwychwstałego: «Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli». 4. Drodzy młodzi przyjaciele! Dziś również wiara w Jezusa, pójście za Jezusem śladami Piotra, Tomasza, pierwszych apostołów i świadków, wymaga opowiedzenia się po Jego stronie i nierzadko niemal nowego męczeństwa: męczeństwa tego, kto — dziś tak jak wczoraj — zostaje wezwany, by iść pod prąd, by kroczyć za Boskim Nauczycielem, by «towarzyszyć Barankowi, dokądkolwiek idzie» (por. Ap 14, 4). Nie przypadkiem, droga młodzieży, pragnąłem, aby w czasie Roku Świętego zostali przypomniani przy Koloseum świadkowie wiary dwudziestego wieku. Może od was Bóg nie zażąda przelania krwi, ale wierności Chrystusowi z pewnością tak! Wierności, której trzeba dochowywać każdego dnia. Mam na myśli narzeczonych i trudności, jakie sprawia w dzisiejszym świecie życie w czystości w oczekiwaniu na małżeństwo. Mam na myśli młodych małżonków i próby, na jakie jest narażona ich wzajemna wierność. Mam na myśli relacje między przyjaciółmi i pokusę nielojalności, jaka może się wkraść między nich. Mam także na myśli tych, którzy podjęli drogę szczególnej konsekracji, i ich wysiłki, jakie muszą nieraz podejmować, aby wytrwać w oddaniu się Bogu i braciom. Myślę też o tych, którzy szukają więzi solidarności i miłości w świecie, w którym — jak się wydaje — liczy się jedynie logika zysku i interesu osobistego czy grupowego. Może od was Bóg nie zażąda przelania krwi, ale wierności Chrystusowi z pewnością tak! Wierności, której trzeba dochowywać każdego dnia. Mam również na myśli tych, którzy działają na rzecz pokoju, a widzą, jak w różnych częściach świata rodzą się i rozwijają nowe ogniska wojny; myślę o tych, którzy działają na rzecz wolności człowieka, a widzą, że jest on jeszcze niewolnikiem siebie samego i innych; mam na myśli tych, którzy walczą, aby kochano i szanowano ludzkie życie, a muszą być świadkami częstych zamachów wymierzonych przeciw życiu i przeciw szacunkowi, jaki się mu należy. 5. Droga młodzieży! Czy trudno jest wierzyć w takim świecie? Czy trudno jest wierzyć w roku dwutysięcznym? Tak! Jest trudno. Nie należy tego ukrywać. Jest to trudne, ale z pomocą łaski jest to możliwe, jak wyjaśnił Jezus Piotrowi: «nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie» (Mt 16, 17). Tego wieczoru przekażę wam Ewangelię. Jest to dar, który Papież pozostawia wam podczas tego niezapomnianego czuwania. Słowo zawarte w Ewangelii jest słowem Jezusa. Jeśli będziecie słuchać go w milczeniu, w modlitwie, korzystając z mądrej rady waszych księży i wychowawców, którzy pomogą wam je zrozumieć i zastosować w waszym życiu — spotkacie się z Chrystusem i pójdziecie za Nim dzień po dniu poświęcając Mu swoje życie! W walce z grzechem nie jesteście sami: wielu takich jak wy walczy i dzięki łasce Bożej zwycięża! W rzeczywistości, kiedy marzycie o szczęściu, szukacie właśnie Jezusa. To On na was czeka, gdy nie zadowala was nic z tego, co znajdujecie. To On jest pięknem, które tak was pociąga. To On wzbudza w was pragnienie radykalnych wyborów, które nie pozwala wam iść na kompromisy. To On każe wam zrzucać maski, które zakłamują wasze życie. To On odczytuje w waszych sercach decyzje najbardziej autentyczne, które inni chcieliby zagłuszyć. To Jezus wzbudza w was pragnienie, byście uczynili ze swego życia coś wielkiego, byście szli za jakimś ideałem, nie dawali się pochłonąć przeciętności. Daje odwagę, by pokornie i wytrwale dążyć do doskonalenia samych siebie i społeczeństw, czyniąc je bardziej ludzkim i braterskim. To On — Chrystus. Drodzy młodzi! Wobec tych szlachetnych zadań nie stoicie sami. Są z wami wasze rodziny, wasze wspólnoty, wasi księża i wychowawcy, jest też wielu z was, którzy w ukryciu nie przestają kochać Chrystusa i w Niego wierzyć. W walce z grzechem nie jesteście sami: wielu takich jak wy walczy i dzięki łasce Bożej zwycięża! 6. Drodzy przyjaciele! Widzę w was «stróżów poranka» (por. Iz 21, 11-12) czuwających o świcie trzeciego tysiąclecia. W pierwszej połowie kończącego się wieku młodzi tacy jak wy zwoływani byli na tłumne zgromadzenia, by uczyć się nienawiści. Wysyłano ich, by walczyli jedni przeciw drugim. Zlaicyzowane mesjanizmy, które usiłowały zastąpić nadzieję chrześcijańską, okazywały się potem prawdziwym piekłem. Dziś przybyliście tutaj, by potwierdzić, że w nowym stuleciu nie dacie się użyć jako narzędzia przemocy i zniszczenia; będziecie bronić pokoju, płacąc za to własnym życiem, jeśli będzie trzeba. Nie pogodzicie się ze światem, w którym inni ludzie umierają z głodu, pozostają analfabetami, nie mają pracy. Będziecie bronić życia na każdym etapie jego ziemskiego rozwoju. Będziecie się starali ze wszystkich sił czynić tę ziemię coraz bardziej gościnną dla wszystkich. Droga młodzieży rozpoczynającego się stulecia! Mówiąc «tak» Chrystusowi, mówicie «tak» wszystkim swoim najszlachetniejszym ideałom. Modlę się, aby On królował w waszych sercach oraz w ludzkości nowego wieku i tysiąclecia. Nie lękajcie się Jemu zawierzyć. On was poprowadzi, da wam siłę, byście szli za Nim każdego dnia i w każdej sytuacji. Najświętsza Maryja Dziewica, która mówiła «tak» Bogu przez całe życie, święci apostołowie Piotr i Paweł oraz wszyscy święci i święte, którzy przez wieki pozostawili swoje ślady na drodze Kościoła, niech zachowują was zawsze w tym świętym postanowieniu! Wam wszystkim i każdemu z osobna udzielam z serca mojego błogosławieństwa. Chcę zakończyć to przemówienie, to moje orędzie, mówiąc wam, że bardzo wyczekiwałem tego spotkania z wami — najpierw tego wieczornego, a z kolei jutrzejszego, w ciągu dnia. Dziękuję wam za ten dialog, w którym uczestniczyliście przez okrzyki i oklaski. Dziękuję za ten dialog. Dzięki waszej inicjatywie, waszej inteligencji, nie był to monolog, ale prawdziwy dialog. Na zakończenie spotkania Ojciec Święty powiedział: Polskie przysłowie mówi: «Z jakim przestajesz, takim się stajesz». To znaczy: jeśli obcujesz z młodymi, sam także musisz się stać młody. Dlatego odchodzę stąd odmłodzony. Raz jeszcze pozdrawiam was wszystkich, zwłaszcza tych, którzy znajdują się najdalej, w mroku, i nic nie widzą. Ale chociaż nie mogli widzieć, na pewno mogli usłyszeć ten zgiełk. Także Rzym usłyszał ten zgiełk i nigdy go nie zapomni!
przeczytaj tekst dlaczego uwierzyli w chrystusa